środa, 23 marca 2016

Rozdział 21

Gry ciąg dalszy...


-Pytanie czy wyzwanie, Rosi?- zapytał Nott.
-Wyzwanie- powiedziała z uśmiechem, a jej głos był pewny.
-Spraw, żebyś wyglądała z twarzy jak orka- powiedział z wrednym uśmiechem.
-Co?- wrzasnęli całą piątką.
-No, a czemu nie?- spytał niewinnie- Przecież Ros jest metamorfomagiem, to dla niej żaden problemy, prawda?- spytał dziewczynę.
-W sumie żaden, ale to trochę dziwne- powiedziała marszcząc brwi.
-Może i dziwne, ale mnie ciekawi jak wygląda człowiek z głową orki- odpowiedział bez mrugnięcia okiem.
   Dziewczyna zamknęła oczy i skupiła się na orce, a raczej jej głowie. Po chwili poczuła tworzące się zmiany i usłyszała zduszone okrzyki Ślizgonów. Otworzyła oczy i patrzyła na miny obecnych osób. Ich twarze wyrażały zupełne zdumienie. W końcu nie codziennie widuje się dziewczynę z głową orki zamiast ludzką, prawda? Cała piątka siedziała dłuższą chwilę gapiąc się na pannę Black. Gryfonkę przyglądała się minom znajomych. Tak naprawdę, to przemiana w orkę, czy jakiekolwiek inne zwierzę nie było dla niej problemem. Przybierają dziwniejsze postacie, ale to już inna historia. Teraz przerwała ciszę, która nastała słowami:
-Może przestaniecie się gapić i dacie mi jakieś lusterko, żebym mogła zobaczyć wyniki mojej pracy?
-Ahh... Idź do łazienki. Tak, te drzwi prosto- powiedział Teodor, kiedy dziewczyna zapytała, czy białe drzwi prowadzą do wspomnianego pomieszczenia.
   Musiała przyznać przed samą sobą, że z głową orki zamiast własnej wyglądała dziwnie. Chwile przypatrywała się swojemu odbiciu, ale szybko wróciła do dormitorium. Zastała towarzystwo z takimi minami z jakimi ich zostawiła. Chociaż nie, przy dłuższym spojrzeniu zauważyła, że mina Dracona jest już normalna, czyli wyrażająca znudzenie i obojętność. Usiadła na swoim starym miejscu z szerokim uśmiechem ukazującym szereg ostrych, białych zębów. Dafne przypatrywała się jej z szeroko otwartymi oczami, tak samo Pansy. Teodor wydawał się zamyślony, a Blaise szczerzył się do Rosalin.
-I jak wam się podoba?- zapytała Gryfonka.
-Ciekawy, naprawdę ciekawy widok- mruknął Nott.
-Tak w sumie, to orka wygląda trochę jak panda- oświadczył poważnie Zabini.
-Co ty gadasz, Zabini? Na, i tak już nikły, mózg ci padło?- spytał poirytowany Malfoy.
-Nie no, patrz- powiedział z przekonaniem pokazując ręką w stronę Blackówny.
   To spowodowało, że wszyscy znów jej się przyglądali. Ślizgonki przekonywały się do oświadczenia czarnookiego, tak samo Teo. Za to stalowooki patrzył to na przyjaciela to na dziewczynę z miną typu "Z kim ja muszę żyć?".
-Można powiedzieć, że orki to takie wodne pandy- powiedziała w końcu panna Parkinson.
-Albo, że pandy to takie orki tylko, że na lądzie- dodał Diabeł.
-Wszyscy jesteście nienormalni- powiedzieli równo potomkowie Blacków.
-O, co wam chodzi? Może tak nie jest?- zapytał czarnoskóry.
-A weź się lecz- mruknęła blondynka i wróciła swojej twarzy wygląd sprzed przemiany.
-Teraz ty- pouczyła Pansy.
-Ach, tak.... Dafne pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie.
-Ja się wyłamię i zadam ci jedno z najnormalniejszych pytań na świecie. Jakie jest twoje ulubione zwierze?
-Moje ulubione zwierze...hmm..- zastanawiała się dziewczyna-Uwielbiam psy, kanarki i rybki...To są moje ulubione zwierzęta, bo jednego, to ja nie mam- zaśmiała się.
-Super, a masz któreś z nich?
-To drugie pytanie, ale tak- powiedziała z uśmiechem- Mam psa, wabi się Damon, dwie rybki: słoneczko i jaskierkę, moja siostra je nazywała, więc się nie śmiać- powiedziała na uniesione brwi koleżanki- i mam jeszcze kanarka, Wiress.- dalej się uśmiechając dodała- Teodorze, prawda czy wyzwanie?
-Wyzwanie, moja droga- odpowiedział chłopak z półuśmieszkiem.
-Ehh... Nie mogłeś wybrać pytania?- zapytała z udawanym smutkiem, choć w jej oczach czaiły się dosyć okrutne iskierki.
-Mogłem, ale patrząc na ciebie pytanie, które dla mnie przygotowałaś jest straszne, a wyzwanie musisz wymyślać teraz, więc nie powinno być bardzo okropne- powiedział z łobuzerskim błyskiem w ciemnych oczach.
-Żebyś się nie przeliczył- warknęła.
   Przez chwilę trwała cisza. Panna Greengrass mocno zastanawiała się, jakie wyzwanie dać koledze, a reszta milczała z ciekawości.
-Już wiem- mruknęła blondynka- Teodorze, na OPCM podejdziesz do naszego profesora i zapytasz, czy plotki o czosnku są prawdziwe.
-Co?- wrzasnął chłopak wytrzeszczając oczy, a wszyscy inni wybuchli serdecznym śmiechem. Rosalin nie wiedziała, że ją bardziej śmieszy, czy pomysł wyzwania, czy reakcja czarnowłosego Ślizgona- Chyba cię Salazar opuścił i Merlin zesłał na ciebie pustogłowie!- krzyknął Nott, któremu nie pomagały śmiechy przyjaciół.
-Daj spoooo...kój, Teo- wykrztusiła z wysiłkiem Gryfonka. Patrząc na chłopaka nie mogła przestać się śmiać, choć bardzo dobrze panowała nad emocjami.
-Wiecie, co? Wszyscy jesteście nienormalni- warknął Nott- Ale wykonam zadanie- powiedział z dziwnym błyskiem w oczach, który dopełniał chytry uśmieszek- Blaise, kumplu, pytanie czy wyzwanie?
-Stary, teraz wolałbym nic, ale trzeba- mruknął zrezygnowany chłopak, poprawnie interpretując zachowanie przyjaciela- Poproszę pytanie, tylko, na Salazara, zaklinam cię, nie wyżywaj się na mnie- powiedział z nutą rozbawienia, zakrytą błaganiem.
-Czy twój przyszły ojczym ci się podoba?- zapytał.
    Na twarzy najmłodszej latorośli Zabinich, jak za pociągnięciem różdżki, wymalowała się złość.
-Chyba cię o coś prosiłem i nie mówię tylko o tej prośbie przed chwilą- warknął, a Rosi pierwszy raz, od dawna, zobaczyła go bez uśmiechu, większego czy mniejszego- Jeśli chcesz wiedzieć to nienawidzę go, tak samo jak wszystkich innych ojczymów. Żałuję, że matka znajduje sobie nowe ofiary- jego głos przepełniała gorycz- Zadowolony?- spytał sarkastycznie.
-Wybacz stary- powiedział Teodor. Autentycznie było mu przykro. Obiecał mu, że nie poruszy tego tematu, a w złości na Dafne złamał obietnicę.
-Dobra, masz wybaczone, ale tylko tym razem- pogroził mu palcem, już uspokojony.
   Widać było, że potrafi panować nad emocjami. Z poczynionych obserwacji, Rosi mogła stwierdzić, że Ślizgoni, w większości, bardzo dobrze racą sobie w trzymaniu emocji na wodzy, co innego Gryfoni- ci ukazywali swoje emocje, aż za bardzo.
-Teraz ja wybieram Draco- powiedział Blaise- Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie- odpowiedział blondyn, który niepokoił się zachowaniem przyjaciół.


Jestem, moi drodzy! Po ciężkiej bitwie przeprowadzonej z moją Panią W., która przebiegała mniej więcej tak:
-Pani W., chodź napiszemy rozdział.
-Nie.
-Ale dlaczego?
-Bo nie.
-Ale ja obiecałam...
-Trzeba było tego nie robić.
-O co ci chodzi?
-O nic.
-A tak serio?
-Zimno mi.
-Ciepło jest, wiosna przyszła...
-Ja chcę na moje kajmany.
-Bez jaj...
Po takiej błyskotliwej wymianie zdań wyskoczyła przez okno i wysłała mi pocztówkę z wyspy. Dałam sobie jednak radę odcinając jej dopływ gotówki. Ale tak serio, to moja wena zrobiła sobie przedświąteczne wolne. Za to w domu przypadła na mnie robota za pięć osób.
Zapomniałabym, pomysł z wyzwaniem dla Rosi zawdzięczam piosence "Orki z majorki", która mnie nie opuszcza od dłuższego czasu, dzięki moim kolegom z klasy :D
Kolejnego rozdziału należy się spodziewać dopiero po świętach, chyba, że najdzie mnie wena na okolicznościową miniaturkę ;)
Czytacie=komentujecie, niby takie proste, a ja sama często o tym zapominam. Pamiętajmy o takiej zasadzie, bo ona sprawia, że Pani W. jest ciepło i nie emigruje ;D
~Książkoholiczka Black

2 komentarze:

  1. Ej, noooo! Chciałam wiedzieć, jakie pytanie dostał Draco T.T
    Moja Pani W. pojawia się w chwili otwarcia worda, gorzej jest motywacją, żeby tego worda otworzyć :p
    Orki z majorki przywracają wspomnienia... śpiewaliśmy to w sanatorium o północy, chowając się przed pielęgniarkami XD
    No to ten, niech Pani W. będzie ciepło!
    Ireth

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż ten Diabełek wymyślił. wesołych świąt, dużo chęci i niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń