środa, 11 maja 2016

Rozdział 24

Budzik...

 



Zastanawialiście się kiedyś, jaki przedmiot ma najcięższe istnienie? Zapewne nie. Moim zdaniem to budzik mają najbardziej niewdzięczną pracę i nie są za nią cenieni. Budzik Rosalin Black chętnie zgłosiłby się na pierwsze miejsce. Mały przedmiot w kształcie głowy Myszki Micki po raz kolejny wylądował na podłodze. Dziewczyna z rozmachem strąciła przedmiot tak, że potłukła się szybka. Nie był to pierwszy raz. Kupiony w Disneylandzie w Los Angeles, kiedy Ros miała osiem lat, budzik zaliczył już wiele takich poranków. Lekko nie miał zwłaszcza, że dziewczyna lubowała się w spaniu do godzin przed południowych, zwłaszcza w weekendy.
Kiedy budzik zadzwonił Rosi nie zdążyła nawet przekręcić się na drugi bok. Długo rozmawiały z dziewczynami. Spać poszły dopiero około drugiej. Tematami rozmów były zwyczajne głupoty. Nawet Lavender dołączyła do rozmowy, chociaż, na początku, była przeciwko. Czas upłynął im miło, bez kłótni czy wzajemnego dogryzania sobie. Oceniały dotychczasowe lekcje, nauczycieli oraz innych uczniów. Ustaliły też, że co roku, w pierwszy piątek po rozpoczęciu będą siadać razem i rozmawiać tak, jak teraz.
Nie podnosząc budzika z podłogi zakryła głowę poduszką i próbowała znów usnąć. Po dwudziestu minutach dała sobie jednak spokój. Postanowiła, że, skoro nie może spać, jednak pójdzie dziś na trening. Idąc do łazienki przeklinała Merlina za ten kiepski żart. Ogarnięta, na tyle, na ile można się ogarnąć po trzech godzinach snu, wyszła z dormitorium.
Szybkim tempem przemierzała błonia i stadion quidditcha. Chciała się zmęczyć, aby móc jeszcze usnąć, po powrocie do łóżka. Wykonała wszelkie ćwiczenia, jakie przyszły jej do głowy, ale dalej nie była zmęczona. Zirytowana postanowiła wrócić do zamku.
Łaziła bez celu po korytarzach. Zapamiętywała różne puste klasy, przejścia, z których wyraźnie nikt dawno nie korzystał. Nie zauważyła, kiedy znalazła się w lochach, przed drzwiami do klasy eliksirów.
Bardzo lubiła ten przedmiot i miała do niego nie lada smykałkę. Często pomagała Magnusowi w tworzeniu jego eliksirów. Wyglądało to trochę inaczej. Również składniki znacznie się różniły. Jednak takie różnice nie mają znaczenia, kiedy ma się coś we krwi. Chciała nauczyć się, w tej sali, trudnej sztuki tworzenia eliksirów. Chciała być najlepsza z tej dziedziny i wiedziała, że, dzięki ciężkiej pracy i umiejętnościom, może tego dokonać. Musiała tylko przyłożyć się i zachowywać na lekcjach. Wprowadzanie profesora z równowagi nie było najlepszym sposobem na naukę, a może jednak…
Z samobójczych rozmyślań wyrwał ją szmer kroków. Podejrzewała, że to uczniowie udający się na śniadanie, więc i ona skierowała się w stronę Wielkiej Sali. Była jedną z nielicznych osób obecnych w pomieszczeniu. Nauczyciele również postanowili sobie odpocząć po ciężkim tygodniu pracy. Razjelu dopomóż! westchnęła w myślach dziewczyna. Nie podobało jej się to, że nie mogła spać. Nałożyła sobie trochę jajecznicy i czekała, aż ktoś z jej znajomych pojawi się na śniadaniu. Szczęście jej jednak nie dopisało. Każdy odsypiał tydzień porannego wstawania po miesiącach lenienia się.
W wisielczym humorze udała się do Pokoju Wspólnego. Nie było tam ani jednej żywej duszy. Usiadła w fotelu przy wygasłym kominku, a poziom jej irytacji wzrastał z każdą minutą. Nie pomagało jej to w zaśnięciu, co irytowało ją jeszcze bardziej. Nagle usłyszała cichy stukot w szybę. Spojrzała w stronę okna i zobaczyła Prim. Szybko wstała i podeszła do okna. Wpuściła sowę do środka, a ta usiadła na jej wyciągniętej ręce. Odwiązała list od nóżki zwierzęcia i została pieszczotliwie uszczypnięta w palec. Zauważyła jednak, ze Primrose przygląda się jej z wyraźnym ponagleniem. Gdyby miała wolną rękę zapewne pacnęłaby się w czoło. Domyśliła się, że sowa pragnie jakiejś nagrody, jednak dziewczyna nie miała przy sobie nic, co mogłaby jej dać.
-Przykro mi, kochanie, ale nie mam nic dla ciebie- sowa spojrzała na nią z wyrzutem- Leć do sowi arni, tam na pewno coś znajdziesz, chyba, że ten leniwy woźny nic nie zaniósł.
            Urażona takim zaniedbaniem sowa wyleciała przez okno, przy okazji trącając Ros skrzydłem po głowie. Niewzruszona tym dziewczyna usiadła na pozostawionym miejscu i otworzyła list. Tak jak się spodziewała list był od jej matki. Kto, tak naprawdę, mógł do niej jeszcze pisać? Magnus, ale on nie wysłałby do niej Prim, która przecież poleciała do pani Black.
            Niezastanawiając się dłużej zaczęła czytać.

Moja kochana Rosi!
Co u ciebie słychać? Po, co ja pytam, skoro napisałaś do mnie wczoraj? Właśnie, napisałaś do mnie dopiero wczoraj. Co ty sobie wyobrażasz?! Denerwowałam się! Jesteś niemożliwa, wiesz?
Cieszę się, że znalazłaś przyjaciół, do tego tak wielu. Naprawdę jestem z ciebie dumna. A, co do domu, to podejrzewałam, że Tiara będzie chciała cię umieścić w Domu Lwa lub w Domu Węża. Absolutnie nie jestem postronna, ale Gryffindor jest lepszy (I w cale nie piszę tego, bo byłam Gryfonką).
Pisałaś o Draconie Malfoy’u. Zapewne już wiesz, skoro miałaś z nimi spotkanie. Byłaś w Pokoju Wspólnym Slytherimu? Jeśli nie, to serdecznie radzę ci się tam wybrać, bo jest naprawdę niesamowity. Mroczna poświata i okno na dno jeziora, cudo. Odbiegam od tematu… Chciałam ci powiedzieć, że Draco to syn kuzynki twojego ojca. A może ja ci już o tym mówiłam… Chyba ci mówiłam. Zresztą, nieważne. W następnym liście opowiedz mi lepiej o Blaise Zabinim. Jestem ciekawa jak ma się latorośl mojego brata.
Wspominałaś też o eliksirach. Profesora Snape’a znam dosyć dobrze i dobrze ci radzę, zachowuj się przyzwoicie w jego obecności. Akurat ten człowiek nie przepada za Gryfonami. Nie dyskutuj z nim niepotrzebnie. Nic ci to nie da, a uszczupli konto Gryfonów. Severus nie przepadał za twoim ojcem, z wzajemnością. Tak samo ojciec Harry'ego, więc podejrzewam, że lekko mieć nie będziecie. Pocieszyłam cię? Mam nadzieję. Spokojnie, córka, żartuję. Sprawa z Severusem jest załatwiona tylko musisz się zachowywać przyzwoicie.
Nie wnioskuj jednak, że masz być grzeczna tylko na eliksirach. Masz być grzeczna na każdej lekcji i w czasie wolnym. Żeby nie było niedomówień, nie chodzi mi tu o „grzeczna” od słowa „grzeszna” tylko od słowa „grzeczność”. Nie miej złudnych nadziei, dowiem się o twoich wybrykach.
Wyjeżdżam dziś od Weasley’ów. Postanowiłam jeszcze odwiedzić kuzynkę Syriusza i ciotkę Dracona- Andromedę Tonks. Mam z nią do załatwienia pewną sprawę.
Nie pytaj o nią młodego Malfoy’a. Na pewno jej nie zna. Została wydziedziczona za małżeństwo z mugolem. Wiesz, o czym mówię.
Najpóźniej w przyszłym tygodniu wrócę do Stanów. Pamiętam o pozdrowieniach dla Magnusa.
Trzymaj się ciepło i nie rozrabiaj.
Kocham cię,
Mama

Poczuła ciepło w sercu, a jej poprzednia irytacja zginęła bez śladu. Wreszcie poczuła się senna. Złożyła list i udała się do dormitorium. Wszystkie dziewczyny jeszcze spały, aczkolwiek Hermiona i Fay zaczynały się wybudzać. Postanowiła szybko wejść pod prysznic. Schowała list do kufra i poszła do łazienki. Umyła się i ubrała się z powrotem w piżamę. Kiedy wyszła z łazienki spała już tylko Lavender.
-Dlaczego założyłaś piżamę?- zapytała Parvati.
-Budzik obudził mnie przed szóstą- powiedziała z wyrzutem patrząc na leżący na podłodze przedmiot- Zdążyłam poćwiczyć i byłam już na śniadaniu. Teraz idę spać.
-To dobranoc- zaśmiały się dziewczyny, przez co panna Brown poruszyła się na swoim łóżku.
-Mionka, obudzisz mnie na obiad?- zapytała podnosząc budzik z podłogi.
-Jasne- odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna.
-Dzięki- powiedziała posyłając jej uśmiech- Reparo- szepnęła stukając różdżką w potłuczony budzik. W jednej chwili szybka była cała, a dziewczyna z czystym sumieniem położyła się do łóżka. Zasłoniła kotary, przykryła się kołdrą i usnęła.




   Przyznaję się, że ta notka nie wnosi wiele do akcji. Kolejna będzie lepsza, przynajmniej tak twierdzi pani W., która rządzi  całym tym blogiem, ja tylko piszę ;).
  Osobiście myślę, że ten rozdział wcale nie jest taki zły, chociaż krótki. Jestem ciekawa, czy ktokolwiek czyta te dopiski pod rozdziałami. Naprawdę. Ostatnio na polskim rozgorzała dyskusja na temat tego, że wstępy do autora w książkach są niepotrzebne i nikt tego nie czyta, tak samo dopiski na końcu książki. Tak więc, chcę sprawdzić jak to jest na blogach. Ja osobiście czytam wszystko, a ty? Kto przeczytał rozdział i ten dopisek niech napisze komentarz i użyje imienia "Harry".
Pozdrowienia.
~Książkoholiczka Black

4 komentarze:

  1. Później skomentuję, bo szkoła wzywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem! Ból głowy to naprawę zła rzecz. Szczególnie jeżeli przetrzymuje cię w łóżku do osiemnastej -.-
      Ach, budzik... ja mojego nie niszczę. Po pierwsze - mam go w telefonie, a po drugie - nie mam różdżki.
      Nie piszę jakoś specjalnie długiego komentarza bo wizja jutrzejszej pobudki o szóstej sprawia, że naprawdę mam ochotę walnąć budzik.
      Weny!
      Ireth

      Usuń
  2. Ja w szkole siedzę już od 6:50, codziennie od egzaminów XD Serdecznie polecam ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę mi brakowało w tym rozdziale akcji i dość charakterystycznego dla ciebie humorku. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń