niedziela, 3 kwietnia 2016

Rozdział 22

Nazywam się...



-Dla własnego bezpieczeństwa nie będę pytał o znajomość z Dafne i jej rodziną- mówiąc to, Blaise mocno zaakcentował ostatnie słowo- więc moje pytanie będzie ciut inne. Powiedz mi, Draco, czy jest tutaj dziewczyna, która ci się podoba?- spojrzał kątem oka na Pansy.
-Jakby ci to powiedzieć, stary.... Nie interesują mnie dziewczyny- na bladych policzkach Malfoy'a pojawiły się ceglaste rumieńce.
-Stary, jesteś gejem?- zapytał z przerażeniem Zabini.
Rumieniec Dracona pogłębił się na to pytanie.
-Jasne, że nie, kretynie. Po prostu nie mam zamiaru zajmować się czymś takim jak dziewczyny, są ciekawsze rzeczy np. quidditch- mruknął do kumpla.
-To jest jawna dyskryminacja- straciła z oburzeniem Rosi.
-Dokładnie- zawtórowała jej brunetka.
-Jaka dyskryminacja?- zapytał z ironicznym uśmieszkiem blondyn- Mówię jak jest.
-Dupek- mruknęła panna Black.
-Do kwadratu- dodała Dafne.
-Amen- zakończyła Pan.
   Dziewczęta zaśmiały się perliście, co chłopcy przyjęli grymasem zniesmaczenia.
-Dobra, teraz ja- zakończył wybuch wesołości blondyn-Pansy pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie, Draco- uśmiechnęła się przymilnie.
-Przytulisz Pottera
-Co?!- wrzasnęły Pansy i Rosi.
-To- odpowiedział uśmiechając się złośliwie- Chciałaś wyzwanie, to masz wyzwanie.
   Z ust Ślizgonki wyrwało się ciche "Agrrrr...". Patrzyła na Dracona morderczym wzrokiem, jednak ze spokojem kontynuowała grę.
-Hej, Blaise pytanie czy wyzwanie?
-Może być wyzwanie- powiedział znudzony
-Napiszesz mi esej z zaklęć- uśmiechnęła się iście po ślizgońsku.
   Dźwięk szczęki uderzającej o podłogę rozległ się w dormitorium chłopców pierwszego roku.
-Ze co proszę?- zapytał brunet, kiedy już zebrał swoją szczękę z podłogi.
-Och, Blaise, ty jesteś taki dobry z zaklęć i już prawie skończyłeś swój esej- powiedziała słodko, ale zaraz dodała- i wybrałeś wyzwanie, więc nie marudź- i pokazała mu język.
-Och ty wredna chimero- warknął, ale uśmiechnął się- Niech będzie. Teraz Rosi. Pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie- odpowiedziała. O co takiego mógł zapytać? Na każde z pytań jakie jej przyszły do głowy była w stanie odpowiedzieć. Ale nie na to.
-Jak masz na drugie imię?
-Nieeeee- wyjęczała i zakryła twarz w dłoniach. Nienawidziła swojego drugiego imienia. Nie było ona wcale takie złe, ale miała do niego jakiś uraz. Napawało ją jakimś lękiem i po prostu źle się kojarzyło, z jakąś tajemnicą, której nie chciała poznać.
-Daj spokój, to jest jedno z normalniejszych pytań zadanych w tej grze- Zabini głaskał ją pocieszająco po plecach.
-Ja po prostu nie cierpię swojego drugiego imienia, jest takie głupie iiii...
-I pochodzi po jakimś przodku, który nie specjalnie się kojarzy, co?- zapytał Teodor.
-To też- odpowiedziała- Dobra i tak kiedyś będę musiała to powiedzieć. Nazywam się Rosalin Norma Black, inaczej na drugie mam Norma- w jej łosie była bezsilność i lekka złość. Bo dlaczego, do jasnego Merlina, rodzice dali jej takie drugie imię?
-Wcale nie jest złe. Norma, to takie normalne imię- powiedział Zabini z szerokim uśmiechem rekina.
-Odwal się, prostaku- odpowiedziała blondynka patrząc na niego groźnie.
-Spokojnie- wtrąciła panna Greengrass- Imiona są różne, nie wolno się czepiać Blaise.
-Jasne- powiedział chłopak dalej się szczerząc.
-Ech... Pansy pytanie czy wyzwanie?
-Niech będzie pytanie, Black- odpowiedziała.
-Nie ma sprawy, Parkinson- powiedziała. Czyli przechodzimy na nazwiska? Nie ma sprawy... pomyślała. Niestety nie miała pomysłu na pytanie dla tej obślizgłej Ślizgonki- Kogo najbardziej, a kogo najmniej lubisz z tego pomieszczenia?- Teraz będę wiedziała na czym stoję...
-Najbardziej lubię Dafne i Blaise'a, a najmniej ciebie- powiedziała patrząc jej w oczy, a na jej usta wpłynął ironiczny uśmieszek.
-To dobrze, bo i ja cię nie lubię, a teraz wiemy na czym stoimy- powiedziała spokojnie Gryfonka, a na jej twarz wpłyną wyraz samozadowolenia na widok zirytowania brunetki.
-Racja- w głosie Parkinson słychać było wyniosłość- Draco pytanie czy wyzwanie?
-Pytanie, Pansy, bo nie mam zamiaru pisać ci eseju- powiedział, z zimną powagą, chłopak.
-Jak wolisz, ale liczyłam na esej z zielarstwa- zaśmiała się- Kim chciałbyś być w przyszłości?
-Skąd takie głupie pytania?- zapytał, przewiercając dziewczynę swoimi zimnymi, stalowymi oczami.
-A bo ja wiem? W wakacje mój wujek pytał o to swojego syna i tak jakoś...
-Nie mam pojęcia, pewnie będę prowadził rodzinną firmę- odpowiedział znudzonym głosem.
-Och Draco, jakie to pomysłowe- zaśmiał się Nott.
-Goń się- warknął.
-I do tego taka produktywna odpowiedź- teraz śmiali się wszyscy, a Malfoy puszczał z oczu błyskawice.
-Dobra, Smoczku nie dąsaj się jak jakaś dziewczynka- powiedział Zabini, ale widząc wzrok płci pięknej skierowany w jego stronę, dodał- To tylko takie porównanie i do tego używane przez mojego ojczyma, jak macie kogoś za to wychłostać, to jego, nie mnie.
   Wszyscy się roześmiali, a Blaise widząc, że go nie zamordują od razu się rozpogodził.
-Przypominam, że teraz ty zadajesz pytanie, Draco- powiedział Teo, kiedy już mógł mówić bez przerw na głupi śmiech.
-Ach, tak. Rosi pytanie czy wyzwanie?
-Wyzwanie- powiedziała. Nie chciała znowu wtopić jak z tym drugim imieniem.
-Opowiedz o swojej matce. Jak się nazywa, z jakiego rodu pochodzi, jak wygląda i takie tam.
-Ja tu nie chciałam pytania, a ty wyzwanie tak zmieniłeś, że wyszło trochę jak pytanie, ty dupku- zaśmiała się. Była ciekawa reakcji co poniektórych na niektóre wiadomości- Moja mama ma na imię Emily. Ma blond włosy i przejrzyste, błękitne oczy. Jest wysoka i szczupła. Z charakteru przypomina profesor McGonagall, profesora Snape'a i profesora Dumbledore'a razem wziętych i zmiksowanych- zaśmiała się, a Ślizgoni jej zawtórowali. Chwilkę siedziała, próbując coś jeszcze wymyślić na temat charakteru czy wyglądu, ale nic nie przyszło jej do głowy, więc powiedziała- A, co do rodu, z którego pochodzi, to pochodzi, cytując moją mamę "Ze znakomitego, długowiecznego, czystokrwistego i wspaniałego rodu Zabinich"- cytat powiedziała bardzo szybko, więc musiała chwilkę poczekać, aż ta informacja dotrze do mózgów Ślizgonów i zostanie przetrawiona.
-Z-z-z rodu Zabinich? Chyba sobie z e mnie jaja robisz- wykrztusił Blaise, a Draco zaczął się śmiać-Z czego rżysz, Malfoy?- warknął na niego.
-Moja matka miała rację- powiedział i dalej się śmiał.
-Już zdążyłeś o mnie opowiedzieć swojej matce, Draco?- zapytała, z pozoru, spokojnie Rosalin, ale w jej oczach paliły się niebezpieczne ogniki.
-A ty o nas nie?- zapytał z sarkazmem.
-Punkt dla ciebie- odpowiedziała, uśmiechając się niewyraźnie. Nikt tego nie zauważył, ale podczas pytana Draco ścisnął blondynkę uspokajająco za rękę.
    W tą wymianę zdań wciął się Blaise, który miał niedowierzanie wypisane na twarzy.
-Tego, że musisz być jakąś kuzynką Draco, to się domyśliłem, bo jego matka miała na nazwisko Black, ale tego, że możesz być moją kuzynką to nie przewidziałem- mówił.
-Uwierz mi, Blaise, że ja i ty jesteśmy dużo bliższymi kuzynami niż ja i Draco.
-Ale dlaczego ja nic nie wiedziałem do tej pory?
-Life is brutal and full of traps*- odpowiedziała tylko i, spoglądając na zegarek, powiedziała- Czas się zbierać na kolację. Daf, teraz wykonujesz zadanie?
-Tak, im szybciej tym lepiej.

*powiedzonko mojego kuzyna, ale delikatnie zmienione, hihihi

Nowy rozdzialik- jest! Zadowolenie- brak. A dlaczego? Bo jest drastycznie mało wyświetleń.
Naprawdę. JA się nie chcę żalić, ani nic takiego, chociaż jak to piszę to pewnie na to wygląda, ale ludzie kochani wyświetleń jest tyle, co kot napłakał, albo i mniej. Jest to po części powód tego małego opóźnienia. Bo kiedy weszłam na bloggera, z całkiem dobrym humorem i zamiarem napisania rozdziału i widziałam wskaźnik wejść wykazujący marne 2 to od razu traciłam chęci i dobry humor. Ja rozumiem, że można nie mieć czasu, ale naprawdę, czy jest sens, żebym dalej pisała, skoro i tak nikt tego nie czyta. Kiedy dodam rozdział wskaźnik podskakuje, ale potem spada jak samobójca z wieżowca, a ja chcę spaść razem z nim :/
Będę pisać dalej, chociażby dla tych osób, które to czytają i zostawiają komentarze, bo tylko te osoby podtrzymują mnie na duchu, ale naprawdę... Ech, już nie będę się tu żalić ;)
Proszę, komentujcie, to zajmuje tylko minutkę, a mnie utwierdza w przekonaniu, że ten blog ma sens.
Do zobaczenia w następnym rozdziale
~Książkoholiczka Black

4 komentarze:

  1. Prawda czy wyzwanie - to chyba jakaś nałogowa mania w większości fanfików ( sam w nią wpadłem) rozdział zabójczo cudny. Niech wena będzie z tobą

    OdpowiedzUsuń
  2. Omnomnomnom Draconik się rumieni, jak słodko ^^
    Ej... będzie romansik? Bo jak tak to jestem za :)
    Rozdział geniuszowaty, tak samo jak blog. Jeżeli chcesz, mogę podać link pod najbliższym postem u mnie. Może ktoś wejdzie :)
    Weny!
    Ireth

    OdpowiedzUsuń
  3. Hey!
    Przeczytałam twojego bloga w jeden dzień. Czyli dzisiaj. Tak to jest gdy jesteś chory albo masz nudne życie. U mnie akurat to pierwsze :) Chciałam ci powiedzieć, że masz fajny styl pisania tylko trochę wolno ci to idzie. Nie będę nudzić więc piszę, że masz fajnego bloga. Sama kiedyś pisałam o córce Syriusza ale jakoś nie miałam później weny. Tobie za to życzę całe mnóstwo tego paskudztwa! Gdy jej nie ma rozdziały wychodzą kiepskie. Ale co ja chciałam? Już wiem! Chciałabym jeśli można więcej Syriusza. Da się załatwić? Wieżę w ciebie!
    Od dziś twoja wierna czytelniczka!

    Pozdrawiam!
    Niewybaczalna :)

    OdpowiedzUsuń