wtorek, 19 stycznia 2016

Rozdział 10

Pasujemy cię na...

   
 Stała sama na środku korytarza i sprawdzała jeszcze raz swój plan. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to będzie w spółce z Weasleyami, co dawało jej dostęp do obecnej grupy huncwotów. Jeśli nie, to może się pożegnać z tym i z zapisaniem się w aktach szkoły jako człowiek czynu.
   Zobaczyła, że głupia kotka zbliża się w jej stronę. Powoli wyciągnęła z kieszeni pierwszą paczuszkę. Celowała w złączenie ścian, aby nie blokować drogi. Jako, że uwielbia trafiać do celu z dużych odległości, rzut był bezbłędny. Pani Norris zamiauczała głośno, a Rosi usłyszała kroki, które dochodziły... oczywiście od strony schodów.  
-Na wszystkie demony świata!-pomyślała- Czy nie mogłoby choć raz być po mojej myśli? 
   Odkręciła się i spojrzała na woźnego. Biegł z groźną miną, co sprawiło, że panna Black szeroko się uśmiechnęła. Szybciutko złapała drugą paczkę i rzuciła pod nogi Filcha. Była pewna, że woźny ją zapamięta, więc ruszyła biegiem w stronę nieznanego korytarza. Po drodze nie omieszkała kopnąć kotki.
   Biegła ile sił w nogach, bo słyszała za sobą kroki. Nagle, po jej prawej stronie, pojawił się boczny korytarz. Skręciła w niego i  pomyślała szybko.
-Czarne włosy do pasa. Czarne włosy do pasa. 
   Jak przystało na metamorfomaga jej włosy wykonały rozkaz. Poczekała chwilkę i gdy stąpanie zrobiło się dosyć głośne, wróciła na główny korytarz. Prawie wpadła pod nogi woźnego. 
-Przepraszam- powiedziała- nie chciałam.
-Dobra, dobra. Widziałaś taką blondynkę, która tędy przebiegała?
-Tak. Przebiegła koło mnie, w tym małym korytarzu.
   Nie doczekała się podziękowań za pomoc, nie żeby oczekiwała, ale zawsze. Woźny ze swoją kotką pobiegli korytarzem. Rosi nie czekała długo, tylko w podskokach ruszyła z powrotem w stronę schodów. Zmieniła swoje włosy, tak, aby wyglądały normalnie.
   Byłą już blisko śmierdzącego zakrętu, gdy ściana po lewej otworzyła się tworząc drzwi. Zza nich wyszedł wysoki, umięśniony szatyn w barwach Slytherinu. Rosi stawiała, że był w szóstej klasie, ale nie była pewna. 
-Och. Mała Gryfoneczka, jak miło- powiedział z drapieżnym uśmiechem i złapał dziewczynę za rękę- Zgubiłaś się? Może ci pomogę?
-Nie trzeba, dziękuję. A teraz możesz mnie puścić?
-Nie, nie mogę. Mam dla ciebie mały prezent z okazji rozpoczęcia szkoły. 
   Zaczął wyjmować z kieszeni różdżkę, ale nie słyszał tego, co Ros. Ona już wychwyciła czyjeś kroki.
-Proszę, puść mnie!- zaczęła krzyczeć.
   Chłopak tylko się zaśmiał. Panna Black spojrzała, z ciekawości, w jego oczy. Były one tak ciemnobrązowe, że prawie czarne. Przyłożył jej różdżkę do głowy. Nie widział tego, co Ros, czyli pojawiającej się zza zakrętu czarnej szaty i czarodzieja z długim, krzywym nosem.
-Co ty robisz Ravis*?- powiedział zimnym i szorstkim głosem.
-Yyy... Nic, profesorze. Ta małą się zgubiła. Chciałem tylko pomóc- zaczął się nieudolnie tłumaczyć.
-Tak? I dlatego trzymasz różdżkę przy jej głowie, tak? Puść ją natychmiast! Jestem zmuszony odjąć Slytherinowi 5 punktów. Obyś odrobił to na eliksirach.
   Kiedy nauczyciel mówił, chłopak nazwany Ravisem opuścił różdżkę i puścił rękę Rosalin.
-Przepraszam, profesorze.
-Won. I żebym więcej nie przyłapał cię na czymś takim- z tonu głosu profesora Snapa można było wyczytać, że mówi tylko o tym, że ma nie dać się przyłapać, a nie zaniechać dokuczania  uczniom.
-A ty jesteś?- zwróćił się do blondynki.
-Rosalin Black, panie profesorze.
-Co ty tu robisz?
-Zgubiłam się- powiedziała niepewnym głosem.
-Zgubiłaś?- zapytał drwiącym głosem.
-Tak, profesorze- powiedziała pewniej, aby nie wyczuwał drobnego lęku, który tworzył się w piersi dziewczyny.
-Do końca korytarza i w prawo, Black- jej nazwisko wypowiedział takim tonem, jakim niektóre kobiety mówią "karaluch"- Szybko!
-Dziękuję. Do widzenia- powiedziała szybko i pobiegła tam, gdzie wskazał profesor.
...
-Ale dotarłam do Wieży i zadanie wykonałam, więc...- po ochłonięciu opowiedziała bliźniakom o przebiegu akcji.
-Nawet nieźle sobie poradziłaś- stwierdził Fred.
-I nie straciłaś punktów, choć już się bałem, gdy powiedziałaś o Snape- dodał George.
-To, co teraz?
-Teraz idziemy się przejść.
-Nie no, znowu?
-Chodź, nie marudź.
   We trójkę wyszli z klasy. Chłopcy prowadzili ją po rożnych korytarzach, mniejszych i większych. W końcu stanęli przed jednym z drzwi. Fredi otworzył. W środku była stara, nieużywana klasa, co można było stwierdzić po kurzu, który był na ławkach.
-Zapraszamy.
   Kiedy weszli do środka George powiedział:
-Teraz czas na uroczystą przysięgę.
-Wow, aż tak?
-Aż tak- odpowiedział Fred.
   George wyciągną stary pergamin, wyciągną w stronę dziewczyny i powiedział:
-Powtarzaj za mną. Ja, Rosalin Black, przysięgam, że będę dzielnie stawiała czoło regulaminowi szkolnemu. Nie omieszkam uprzykrzyć życia Filchowi. Pilnie będę strzec tajemnic huncwotów. Nazbieram tyle punktów plusowych, aby odkupić swoje winy. Nie ulęknę się zaryzykować wolnego wieczoru, który będę musiała poświęcić na szlaban...
-I zawsze będę miała nowe pomysły i czas na psoty. Przysięgam!- zakończyła blondyna.
-A teraz obejrzyj pergamin- powiedział Fred i szturchną brata, aby dał jej go.
   Na pierwszy rzut oka, był to zwykły pergamin i Rosi już miała to powiedzieć, ale powstrzymało ją uczucie magii, które było od przedmiotu. Przyjrzała się mu, ale nie miała pojęcia, co zrobić.
-Chłopaki, wyczuwam tu magię, ale za Merlina, nie wiem, co z tym zrobić. 
-Może spróbuj zaklęcia "Aperacjum", które ujawnia tusz.
  Rosi zrobiła to, co podpowiadali jej przyjaciele. Na mapie pojawiły się słowa:
-Kim jesteś?
-Rosalin Black- powiedziała do pergaminu. Czułą się dosyć głupio i myślała, że chłopcy się zaśmieją, ale oni tylko patrzyli.
-Pan Łapa wyraża swoje szczere zdumienie i prosi, aby oddała panienka mapę właścicielom i poprosiła ich o hasło.
-O Razjelu! "Pan Łapa", "mapę", to mapa huncwotów!- pomyślała
-Chłopaki, jak brzmi hasło?
-Musisz dodać jeszcze do przysięgi...
-"Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedbrego" i stuknąć różdżką.
  Wzięła głęboki wdech i zrobiła tak, jak kazali.NA pergaminie zaczęły pojawiać się czarne linie, które tworzyły wzorek, a na samiej górze pojawił się, napisany zielonymi literami, napis.
Panowie Lunatyk, Glizdogon, Łapa i Rogacz,
zawsze uczynni doradcy czarodziejskich psotników,
mają zaszczyt przedstawić
MAPĘ HUNCWOTÓW

Rosalin nie mogła uwierzyć, że trzyma legendarną mapę huncwotów. Mapę, która ukazywała cały Hogwart i najbliższe okolice. Mama mówiła, że mapę zabrał woźny, kiedy byli w siódmej klasie.
-Skąd ją macie?
-A nie pytasz, co to jest?
-Wiem, co to jest. Moja mama chodziła do szkoły z huncwotami, którzy stworzyli tą mapę.
-To wiesz, kto to był?
-To...- Rosi zastanowiła się chwilę. Wolała nie mówić wszystkiego chłopakom- Z tego, co wiem, byli to rozrabiacy z Gryffindoru.
-Tylko tyle?
-Niestety tak, ale skąd wy ją macie.
-Kiedy byliśmy w pierwszej klasie, wiesz, takie niewinne duszyczki...
-Tak jak ja- wtrąciła blondynka.
-Tak. No, ale kiedy byliśmy w pierwszej klasie Filch zabrał nas do swojej dziury i tam groził szlabanem...
-...batożeniem...
-...zamknięciem w lochach. Wtedy zobaczyliśmy szufladę z napisem: SKONFISKOWANE I BARDZO NIEBEZPIECZNE.
-Oczywiście, zabraliście ją, tak?
-Tak, George wyrzucił jeszcze jedną łajnobombę, a ja wyciągnąłem szufladę i znalazłem to.
-Super. A teraz wytłumaczcie mi, jak to dokładnie działa.
-Mapa ukazuje cały zamek i osoby w nim przebywające, takie czarne kropki z nazwiskami. Ukazuje tajne przejścia i jak je otworzyć. Żeby zniknęła wystarczy uderzyć różdżką i powiedzieć "Koniec psot" i mapa znika.
-Fantastyczne.
   Przez chwilę dziewczyna oglądała sobie mapę. Czytała nazwiska. Robiła ogólne oględziny.
-Wiesz Rosi, już czas na kolację- przerwał jej George.
-Jasne, chodźmy.


*Ślizgon wymyślony przeze mnie 

Koniec na dziś. Myślę, że do jutra wytrzymacie, co nie?
Przypominam o komentarzach.  
Do jutra!


  
 
   
 

2 komentarze:

  1. Jest bosko. turlam się ze śmiechu. chcę dużo więcej oraz mam zaszczyt poinformować o nowym rozdziale na hermiona-kurosaki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Trafiłam na twojego bloga i powiem, że mnie wciągnął. Masz ciekawy pomysł, a jak popracujesz, myślę, że twój styl pisania też będzie lepszy. Polubiłam główną bohaterkę, no i oczywiście bliźniaków :) myślę jednak, że powinnaś opisać więcej emocji, co czuje bohater w danym momencie, bo brak tych opisów sprawia, że postacie są trochę płaskie, papierowe.
    Pozdrawiam i życzę weny na dalsze pisanie :)
    Ireth

    OdpowiedzUsuń