Czy to przetrwa...
Czekała na korytarzu przed Wielką Salą od jakiś trzech minut. Nie podobało jej się to, że chłopak się spóźnia. Sama zawsze starała się być na czas. "Masz być punktualna, rozumiesz, PUNKTUALNA" przypomniały jej się słowa Evana. Wiele razy jej to powtarzał, choć inne rzeczy, które jej wpajał zapadły jej w pamięci od razu. Jednak po dwóch, bardzo produktywnych lekcjach nie spóźniała się nigdzie, a każde spóźnienie innych drażniło ją. W końcu wielkie drzwi się otworzyły, a na korytarz wyszedł Draco Malfoy. Był sam, co zdziwiło dziewczynę. Spodziewał się z nim Blaisea i Teodora. Ale mówi się trudno...
-Hej- przywitała się- O czym chciałeś rozmawiać?
-Hej- odpowiedział chłopak, miał nieprzenikniony wyraz twarzy.
Przez chwilę milczeli patrząc na siebie. W końcu odezwał się chłopak:
-Chodź, poszukamy sobie miejsca do spokojnej rozmowy.
-Ok.
Szli ramię w ramię, jak domyślała się Rosi, w stronę lochów. Nie odzywali się do siebie. Po dłuższym czasie Draco zatrzymał się przed drzwiami. Był na nich numer, więc Rosalin domyśliła się, że to klasa.
-Przyprowadziłeś mnie do klasy?- zapytała ze zdziwieniem i z rozbawieniem.
-Tak, ale ket od dawna nieużywana. Pytałem starszych osób z domu- sprostował, otwierając drzwi.
Wpuścił ją pierwszą i zamkną drzwi. W pomieszczeniu stały rzędy ławek z krzesełkami. Na jednej ze ścian była tablica, a naprzeciw niej, pod ścianą stały trzy półki. Wszystko było niemiłosiernie zakurzone. Rosi podeszłą do biurka, które stało przed tablicą, starła z niego kurz ręką i usiadła.
-To o czym sobie porozmawiamy?- zapytała, a widząc dziwną minę blondyna dodała- Wygląda na to, że to nie będzie zwykła, przyjacielska pogawędka o pogodzie.
-Musimy wyjaśnić sobie parę spraw.
-Aż się boję- w jej głosie słychać było rozbawienie, które maskowało złe przeczucia.
-Musisz wiedzieć, że odkąd jesteś Gryfonką nasze relacje powinny się zakończyć- głos blondyna był tak wyprany z uczuć, że dziewczynę zamurowało-Ale w pociągu coś ci powiedziałem, a ja nie rzucam słów na wiatr- zamilkł na chwilę. Ten moment wykorzystała panna Black, która otrząsnęła się z szoku wywołanego tonem Ślizgona.
-Czyli chcesz kontynuować naszą znajomość?- zapytała z nadzieją, o którą by się nie podejrzewała.
-Tak. Ale są pewne rzeczy, które musimy ustalić- odpowiedział już cieplej.
-Och... Aż się boję- zaśmiała się. Zobaczyła, że Draco również się odprężył. Usiadł na ławce naprzeciw niej.
-Nie ma czego. Chcę ci powiedzieć, że moja rodzina raczej nie pochwali mojej znajomości z kimkolwiek z Gryffindoru...
-Wyobrażam sobie...
-Ale twoje nazwisko może pomóc- dokończył.
-Kto by się spodziewał, na pewno nie ja?- zaśmiała się.
-Weź się nie śmiej, to poważna sprawa- sam się zaśmiał, choć próbował mieć poważną minę.
-Oczywiście- powiedziała z powagą, na co oboje znów się zaśmiali.
Kiedy już opanowali chichoty, Malfoy zaczął:
-Musisz wiedzieć, że nie mam zamiaru zadawać się z Weasleyami, mugolaczką i Potterem- powiedział bardzo, bardzo szybko. Nazwisko Harrego prawie wypluł.
-Jeśli tylko nie będziesz strzelał fochów, to ja nie będę kazała ci z nimi przebywać- powiedziała po głębszym zastanowieniu. Szczerze powiedziawszy spodziewała się tego. Widziała wrogie spojrzenia między Potterem, a Malfoyem. Również po tym, co w pociągu powiedzieli jej bliźniacy wiedziała, że między nimi nie będzie przyjaźni. Co się tyczy Hermiony, to miała nadzieję, że uprzedzenie nie wygra, ale się zawiodła- Myślę też, że oni nie będą przebywać z tobą- dodała uszczypliwie.
-I bardzo dobrze...- mrukną posępnie.
-A naprawdę nie chcesz mieć nic wspólnego z Hermioną?- zapytała szybko.
-Nie. Przyjaźń z takimi jak ona mnie nie interesuje, poza tym jest poniżej mojej godności- odpowiedział gniewnie.
-Nie unoś się, przecież niczego ci nie narzucam, tylko pytam- syknęła gniewnie. Przecież ona tylko grzecznie zapytała- A przyjaźń ze mną to nie będzie ujma dla honoru?- zapytała. Chciała mieć pewność, że to nie będzie problemem. Nie chciała się narzucać, nie miała tego w zwyczaju. Jak ktoś jej nie chce, to ona się nie pcha.
-Powtarzam ci po raz kolejny, że nie. Chcę się z tobą przyjaźnić, i wierz mi, że gdybym nie chciał, to byśmy teraz nie rozmawiali- powiedział cicho. Zmiana jego tonu otrzeźwiła blondynkę- Ale z żadnymi więcej Gryfonami nie chcę mieć nic wspólnego- dodał pewniej.
-Dobra. A ja ze Ślizgonów na razie toleruję jeszcze tylko Blaisea i Teodora, rozumiesz?- zapytała z, jak jej się wydawało, poważną miną.
-Powiedziałaś "na razie"- bardziej stwierdził niż spytał.
-Tak, bo na razie nikogo więcej nie znam. A w ogóle to chłopaki nie chcą mnie znać?- to pytanie nagle wpadło jej do głowy.
-Dlaczego?- zapytał zdumiony Ślizgon.
-Nie przyszli, nie dyktują warunków itp.
-Nie przyszli, bo nawet nie wiedzą- zaczął tłumaczyć- Nie dyktują warunków, bo są im niepotrzebne.
-A dlaczego ty je dyktujesz?- zapytała ze smutkiem.
-Muszę mieć pewność?
-Pewność?
-Tak. Choć dalej nie wiem czy to ma sens. Czy to przetrwa, czy zaraz się pokłócimy i będziemy wrogami? Muszę mieć pewność- całą wypowiedź mówił cicho i niepewnie. Widać było, że mu zależy, ale ma obawy.
-Myślisz, że mnie to nie martwi- zaczęła równie cicho, podchodząc do niego i siadając obok- Ale jeśli nie zaryzykujemy to nie sprawdzimy. A bez ryzyka nie ma zabawy- zaśmiała się gorzko i przytuliła chłopca. Zauważyła, że coraz lepiej przychodzi jej obcowanie z innymi i ich bliskość. Zazwyczaj się nie spoufalała, zwłaszcza, że mogło się to skończyć złamanym sercem. Dracon oddał uścisk.
-Czyli próbujemy?- spytał niepewnie puszczając dziewczynę. Również miał odruch szybkiego kończenia takich gestów.
-Próbujemy- uśmiechnęła się ciepło.
-Ale musisz coś wiedzieć...- zaczął śmiertelnie poważnie-... zazwyczaj nie jestem taki miły.
Kamień spadł z serca Rosi. Bała się, że będzie to coś strasznego, a tu taka śmieszna wiadomość.
-To ostrzeżenie czy obietnica?- zaśmiała się dźwięcznie.
-Interpretuj to, jak masz ochotę
Zaśmiali się razem. Potem nastała cisza, ale nie była ona krępująca. Była to taka cisza, która zapada między starymi przyjaciółmi. Cisza, która pozwala pomyśleć. Cisza, która daje nam spokój wewnętrzny. Cisza, która po prostu jest ukojeniem dla duszy i umysłu. Która nie gęstnieje i nie dusi od środka. Pozwala rozmyślać. Cisza, która po prostu daje nam radość przebywania ze sobą, bo czasem lepiej pomilczeć razem niż śmiać się osobno.
W końcu Smok spojrzał na zegarek. Dochodziła wpół do dziewiątej. Innymi słowy, było bardzo późno dla pierwszorocznych. Niby cisza nocna zaczynała się o dziesiątej, ale młodsi uczniowie woleli się nie włóczyć tak późno po zamku. Zwłaszcza, że go nie znali za dobrze.
-Trzeba iść, bo jeszcze nas ktoś złapie- powiedział pan Malfoy.
-Racja.
Wychodząc oboje mieli uśmiechy na twarzy. Może nie zapewnili sobie wspólnej przyszłości, ale dali sobie nadzieję. A przecież nadzieja jest w życiu bardzo ważna.
Tym oto akcentem o nadziei kończę rozdział. Mam nadzieję, że wam się podobał i nie przesłodziłam Dracona. Odczucia opiszcie w komentarzach. Naprawdę napiszcie coś w komentarzach.
Buziaczki i do następnego rozdziału ;)
Witaj, weszłam tutaj przypadkowo i muszę przyznać, że nie żałuję. Przeczytałam kilka rozdziałów i bardzo mi się spodobały. Masz lekki styl pisania, przez co przyjemnie się czyta. Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńChciałabym zaprosić Cię na mój nowy blog z opowiadaniami. Będą to krótkie nowele o różnej tematyce. Na razie zaczęłam od opowiadania o lekarzu-chirurgu, który leczy chore dzieci.
www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com
Liczę, że zostawisz po sobie jakiś ślad :)
Pozdrawiam! Sovbedlly
Miło, że skorzystałaś z moich rad ^^ chociaż coś mi się wydaje, że przez Malfoya stosunki z Weasleyami i Herm się pogarszą...
OdpowiedzUsuńWeny!
Spodziewałem się .... dłuższej lub bardziej rozbudowanej wymiany zdań. Niech wena będzie z Tobą
OdpowiedzUsuńHej :D Skorzystałam z propozycji i zajrzałam do Cb, pomimo że nie dostałam linka w spamie ( ale i tak Cie znalazłam) :P Nie miałam jak dogłębnie przeczytać Twojego opowiadania, ale obiecuje że przy najbliższej okazji to zrobię :D Zapowiada się ciekawie, tym bardziej że zauważyłam iż wprowadziłaś nowych bohaterów :D Szablon tez jest nietuzinkowy więc bd czytała z wielkim zainteresowaniem :D Co do Twojej wizyty u mnie, wiem że początkowe rozdziały są slabe i pełne błędów dlatego bije się w piers za to że mam zbyt mało czasu by je poprawić. Postaram sie zrobić to jak najszybciej. Tak naprawdę to podobają mi się zaledwie dwa ostatnie rozdziały i jestem ciekawa Twojego konstruktywnego komentarza :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Iva Nerda