czwartek, 14 stycznia 2016

Rozdział 5

Słowa są puste, dopóki ich nie nasycimy odpowiednią dawką emocji...

 

   Sprawdzili resztę wagonów z podziału Rosi i zawrócili. Kiedy Draco miał już wchodzić do swojego przedziału pojawiła się Hermiona.
-Cześć Ros, znalazłaś ją?
-Nie, niestety nie.
-Szkoda. O, cześć jestem Hermiona Granger- zwróciła się do stalowookiego.
-Cześć. Draco Malfoy- podali sobie dłonie.
Rosi zauważyła, że oczy chłopaka zaświeciły się, gdy patrzył na brązowooką.
-Miło się poznać. Niestety czas już przebrać się w szaty szkolne, niedługo będziemy na stacji, pytałam maszynistę - powiedziała Miona.
         Pożegnały się z chłopakiem, ale gdy odeszły kawałek Rosi odwróciła się i zobaczyła, że Malfoy ciągle za nimi patrzy. Wróciła szybko do niego i powiedziała:
-A jak będzie w Gryffindorze?
-Co?- nie zrozumiała.
-Widzę jak na nią patrzysz- widząc dalej nierozumiejący wzrok chłopaka powiedziała- dobra, nie ważne, pogadamy w szkole. Pa- uśmiechnęła się.
Pod wpływem impulsu cmoknęła chłopaka w policzek. Nie dając mu dojść do słowa i pytając się w myślach Co to było? pobiegła za Hermą.
         Szły w stronę przedziału panny Black i rozmawiały.
-Ros?
-Tak Hermiono?
-Możesz mi powiedzieć, czy wiesz jak dużo jest dzieci z…jak to się nazywało…mugolskich rodzin?
-Sporo. A czemu pytasz?
-Bo widzisz, ja pochodzę z mugolskiej rodziny i boję się, że to będzie jakiś problem- nieśmiało uśmiechnęła się.
-Herma to raczej nie jest problem, dużo mugolaków chodzi do Hogwartu, nie ma w tym niczego dziwnego- odpowiedziała z pocieszającym uśmiechem. No to Draco będzie miał problem. Jak nic u niego w domu Hermiona byłaby nazwana Szlamą. Pfu, jak można kimś gardzić, bo nie jest czystej krwi. Głupota.
-Wiesz, kiedy dostałam list, razem z rodzicami bardzo się cieszyliśmy. Wymieniliśmy funty na galeony i w ogóle. Przeczytałam większość książek, jakie są nam potrzebne w tym roku…
-Serio? Ja przeczytałam tylko „Ciemne moce: Poradnik samoobrony”, „Standardową księgę zaklęć”, „Wprowadzenie do transmutacji”, ale tylko do połowy, tak jak i „Dzieje magii”. Przeczytałam też "Tysiąc magicznych ziół i grzybów", które są do zielarstwa, jak i do eliksirów i oczywiście przeczytałam calutkie „Magiczne wzory i napoje” podręcznik do moich ukochanych eliksirów. Mama mówi, że mam fioła na ich punkcie i jak tak dalej pójdzie to zostanę Mistrzem Eliksirów, ale to raczej mało prawdopodobne. Eliksiry są super, ale raczej na pracę tego nie chcę. Wow… ale monolog walnęłam.
-Mi też podobają się eliksiry, są bardziej skomplikowane niż reszta.
-Powiedziałaś: „większość” zanim ci przerwałam, więc czego nie przeczytałaś?
-Muszę skończyć „Dzieje magii” i „Teorię magii”, choć tego drugiego zostało mi dużo mniej.
-Ja tam resztę w szkole przeczytam, plus znajdę w bibliotece lekturę uzupełniającą.
-Też o tym myślałam. Fajnie, że nie tylko ze mnie taki kujon- szatynka powiedziała to z niby-uśmiechem, ale w jej głosie dało się wyczuć nutkę żalu.
-Ej, nie ma takich ludzi jak kujony, tak głupki nazywają ludzi łaknących wiedzy i mądrzejszych od nich, nie ma, co powtarzać takich głupich słów, a do tego się nimi przejmować.
-To jak nazwą mnie „Szlamą” też mam się nie przejmować?- tego Ros się nie spodziewała. Stanęła, złapała Mionę z rękę i odkręciła do siebie. Zobaczyła tworzące się,  w czekoladowych oczach, łzy. Nie mogła pozwolić, aby przez takie głupoty, taka miła, radosna osóbka tworzyła sobie wypaczony pogląd na świat czarodziei.
-Jeśli ktokolwiek tak cię nazwie to znaczy, że jest niewychowanym, zadufanym w sobie, egoistycznym, arystokratycznym dupkiem i powinnaś jak najszybciej się od niego oddalić, żeby nie zarazić się jego głupotą- powiedziała to tak twardo, że przypomniały się jej inne słowa, wypowiedziane przez inną osobę, coś, o czym wolała zapomnieć, więc skupiła się na koleżance.
-Naprawdę?
-Oczywiście. Takie słowa nie się mile widziane wśród kulturalnych czarodziei.
-A czemu powiedziałaś „arystokratycznym”?
-W społeczności czarodziei są wysoko postawione, wielopokoleniowe, czysto krwiste rody, które są nazywane arystokracją. Zazwyczaj tylko w ich kręgu używa się takiego wyrażenia. Dokładniej wytłumaczę ci po ceremonii przydziału. Wiem, że trafisz do Gryffindoru…albo…możesz jeszcze trafić do Ravenclawu, ale mi wydaje się, że będziesz super Gryfonką, poza tym do twarzy ci będzie w czerwieni i złocie- powiedziała z uśmiechem. Po chwili Hermiona też się uśmiechnęła-A i pamiętaj, jeśli ktoś cię przezwie to przyjdź z tym do mnie, ja temu komuś pokarzę, zgoda?
-Nie musisz…
-Nonsens, od czego są przyjaciele?- spojrzała na nią wymownie.
-Dobrze, zgoda- uśmiechnęła się ślicznie. 
      Stanęły przed przedziałem panny Black.
-To do zobaczenia już w Hogwarcie Mionka- powiedziała Rosalin.
-Do zobaczenia, Ros. Mam nadzieję, że obie trafimy do Gryffindoru- mówiąc to mocno przytuliła się do koleżanki.
-Ja też, Hermiś, ja też- odwzajemniła uścisk, ale bardziej niż z panią Weasley.
        Takie czucie ciepła wywoływał tylko uścisk z matką i Magnusem. Ehhh… dużo przede mną… pomyślała. Puściła pannę Granger, uśmiechnęła się i powiedziała:
-Dobra, Miona, do przedziału przebrać się, już!- szatynka tylko zaśmiała się dźwięcznie na ten rozkaz.
-Tak jest, generale! Do zobaczenia.
-Pa.


Dosyć krótki, ale postaram się, aby reszta była dłuższa.  Dziś uzupełniłam sobie zapas notek na komputerze. Niestety musiało dojść do trzeciej wojny światowej, ale mój brat w końcu i tak przegrał :D Nie myślcie sobie, że jeden komentarz, za który dziękuję, rozwiąże ich sprawę. Piszcie chociaż "Byłam tu" czy coś takiego, proszę:(    

 Do jutra!                                                                                                                                     

3 komentarze: